Wakacje


Lista osób na wakacjach/planująca wakacje (zgłoszenia min. 3 dni wcześniej).
FOXX 15-31.07
Marydie 1.07-16.07
Kochana 456 15.07-31.07
gulinek.16 13-20.07; 24-28.07; 15-24.08
Lelissa 13.07-4.08

Hymn szkoły

Hymn szkoły

niedziela, 29 czerwca 2014

Shin

Zanim cokolwiek, małe ogłoszenie parafialne:
SZUKAMY NOWYCH PISARZY! Uruchomcie wszystkie swoje kontakty, żeby to jakoś rozkręcić. Widzicie już, że nie gryzę i chyba polecić bloga komuś to nie taki wstyd. A im więcej piszących, tym lepiej. Zwłaszcza, jak zaczną się wyjazdy.

Zacząłem się śmiać. Rózne rzeczy juz widziałem, ale kolejne reakcje Rin były coraz bardziej zaskakujące.
"Tylko się nie posikaj" zabrzmiało mi w głowie. Była to Ching, miała dość charakterystyczny akcent, nawet w przekazie mentalnym. Zerknąłem na kort. Zarówno ona, jak i kilka innych osób przyglądało mi się z mieszanką zdziwienia i niepokoju. No tak, nigdy nie zachowywałem się tak głośno. Skinąłęm im głową na znak, że już w porządku.
- Widzisz? Przez ciebie cała szkoła zaraz dostanie stanu przedzawałowego. Włącznie z dyrą, jeśli znam życie - dziewczyna była skołowana, nie wiedziała w ogóle, co się dzieje. - Dobra, poddaję się, spadaj już - machnąłem ręką, dając dziewczynie odejść. Widziałem, że tego chciała, a ludzie w sytuacji podniesionego ryzyka i tak nie dają aż tyle informacji, jak bym sobie życzył. Gdy tylko dziewczyna odeszła, wstałem i otrzepałem spodnie. Przypomniała mi się afera na drugim piętrze i lekkim truchtem pobiegłem tam, by załatwić sprawę.
Gdy tylko wszedłem na półpiętro, usłyszałem muzykę.
"No, to się będzie działo..." pomyślałem sobie z krzywym uśmiechem. W salonie siedziały trzy dziewczyny, raczej nowe i chichrały się. Obrzuciłem je tylko przelotnym, acz dość znaczącym spojrzeniem i ucichły. Drzwi do trefnego pokoju były otwarte. Już przed wejściem wiedziałem, sądząc po odgłosach, że było ich zdecydowanie więcej, niż powinno. Otworzyłem futryny, nawet nie próbując być cicho. Za mną już zebrało się kilku gapiów, głównie starszych klas, zirytowanych hałasem. Nikt z "imprezowiczów" mnie nie zauważył. Pstryknąłem palcami, wypychając wtyczkę z gniazdka. Bucząca na cały regulator techno wieża zamilkła. Pierwszakom jednak zabrało chwilę, zęby zauważyć, że coś jest nie tak. Gdy wreszcie zamilkli i popatrzyli na mnie, spytałem z zimnym spokojem:
- Nie przeszkadzam przypadkiem towarzystwu? Bo nie chciałbym popsuć dobrej imprezy, jestem człowiekiem rozsądnym.
- Nie, właśnie mieliśmy iść kogoś po... - dopiero po chwili żartowniś zorientował się, że lepiej nie ryzykować. Dwóch najbliżej niego siedzących chłopaków z resztą stwierdziło tak samo, bo oberwał od nich pięścią w bok i kopniaka w kostkę. - Przepraszam.
- Ależ nie szkodzi - zamrugałem oczami, udając dziewczynę, po czym zmieniłem nastrój. - Do cholery jasnej, za długo tu już jesteście? Przyjeżdżacie jak do kurortu jakiegoś, rozwalacie się i przeszkadzacie wszystkim. Co to ma być?! Źle wam?! To obiecuję, że tak wam zorganizuję czas, że tawet pierdnąć nie będziecie mieli czasu przez zadania domowe. Wystarczy jedno słowo i załatwię wam to.
- Ta, jasne - prychnęła dziewczyna, jedyna w tym towarzystwie. Za plecami wyczułem wstrzymane oddechy. Większość z publiczności już wiedziała, na co mnie stać, jeśli tylko ktoś odpowiednio się o to prosi.
- Nie wierzysz? No cóż, porozmawiamy jutro. Wierz mi, kotku, będziesz błagać na kolanach, żebym ci dał choć minutę wolnego - stwierdziłem i odwróciłem się na pięcie. - A teraz pozbierać manatki i do siebie. Jazda! - i wyszedłem. W progu jeszcze przystanąłem i szepnąłem do jednego z najdłużej tu żyjących uczniów, smoka Aresa, by dopilnował porządku.
- Co za tałatajstwo. Z roku na rok coraz gorzej...
- Przepraszam? - usłyszałem cienki głosik gdzieś koło siebie, nawet nie chciało mi się sprawdzać dokładnie, gdzie.
- Czego? - syknąłem, ale po chwili zorientowałem się, że niepotrzebnie przerzucam agresję na kogo innego. Wziąłem głęboki wdech i zapytałem jeszcze raz, teraz już spokojnie. - O co chodzi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz