Wakacje


Lista osób na wakacjach/planująca wakacje (zgłoszenia min. 3 dni wcześniej).
FOXX 15-31.07
Marydie 1.07-16.07
Kochana 456 15.07-31.07
gulinek.16 13-20.07; 24-28.07; 15-24.08
Lelissa 13.07-4.08

Hymn szkoły

Hymn szkoły

sobota, 28 czerwca 2014

Shin

Jestem wszystkim. Czuję wszystkich. Znam wszystkich. Wszystko to ja i ja to nie-wszystko. Jestem przedwieczny. Jestem teraz. Byłem i będę. Nie ma równych mojej potędze. Nikt mnie nie dogoni, nikt nie złapie. Jam źródło życia... z medytacji wyrwał mnie trzask drzwi za moimi plecami. Było urocze południe pierwszego dnia szkoły, a ja jeszcze mogłem się cieszyć ostatnimi chwilami samotności.
- Specjalnie to zrobiłeś - stwierdziłem beznamiętnie, nawet się nie oglądając. Nie musiałem, by wiedzieć, kto za mną stoi.
- I tak właśnie zaczął się bieg z przeszkodami dookoła budynku. Długo byś sobie nie posiedział - usłyszałem za sobą męski głos. Westchnąłem, wstałem z klęczek i strzepnąłem bambusową matę, by ją rozprostować. Miała przyjemnie zielony kolor. Przede mną stał mężczyzna w sile wieku z wyraźnie zarysowaną linią mięśni - zastępca dyrektorki, Długopióry Wilk Podziemia, Shinosuke Rymasaki. Swój przydomek uzyskał dość dawno temu, jeszcze w czasach nauki, zabijając demona, który wymknął się spod kontroli na zajęciach. Jak zwykle, miał na sobie czarny płaszcz, przykrywający niemal wszystko, włącznie ze sztyletem. Dzieliliśmy to samo nazwisko, choć nie byliśmy rodziną. O ironio, mieliśmy również to same dziedzictwo - księżycowego benu.
- Zawsze coś - wzruszyłem ramionami. - O co chodzi?
- O to, żebyś się zajął swoimi obowiązkami. Rozumiem, że zawsze zrzucałeś odpowiedzialność na kobiety, ale może pora z tym skończyć. W końcu się ktoś wkurzy prędzej, czy później.
- Mówisz o sobie trzecioosobowo? - zaśmiałem się, wyciągając splecione dłonie za siebie, rozciągając kręgosłup, by doprowadzić do stanu używalności. Zerknąłem na lustro. Koszula i spodnie w kolorze błękitu pruskiego nie były aż tak wygniecione, jak przypuszczałem.
- Nie przesadzaj, młody. Wiesz, że ręczyłem za ciebie własną głową.
- Tak, tak, wiem stary. Nawet, gdybym chciał, jakoś mi nie dasz tego błogosławieństwa. Wyłaź, nie zostawię cię samego w moim pokoju - wykonałem wyganiający gest ręką. Mężczyzna zaśmiał się.
- A co, tak bardzo boisz się, że znajdę twoje pornosy?
- Chciałbyś - prychnąłem. Gdy tylko wyszliśmy, obróciłem się i zamknąłem wzmacniany zamek drzwi. Oboje wiedzieliśmy, że posiadam u siebie rzeczy o wiele bardziej niebezpieczne niż jakieś pisemka.
Wice rozpłynął się jak mgła, a we mnie nie znalazło się aż tylko beznadziejnej głupoty, by go szukać.
- Przepraszam... - ktoś pociągnął mnie za rękaw. Obróciłem się. Był to jakiś nowy uczeń.
- O co chodzi? - spytałem tak uprzejmie, jak tylko potrafiłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz