Jestem Alea. Imię nadał mi mój zmarły dziadek, posiadające wiele
tłumaczeń, ale najtrafniejsze z nich to dziewczyna lasu. Wielokrotnie
zastanawiałam się nad tym, czy imię to jest moim prawdziwym?
Wpojono mi w dzieciństwie pewną zasadę, która głosi istnienie
prawdziwego imienia, mówiącego prawdę o człowieku... Wolałabym
zapomnieć o tym co było. Próbowałam, ale nie potrafię, nie potrafię
zapomnieć. Jest to jeden z powodów, dlaczego tu jestem. Żyję, we własnym
świecie, rozumiem życie roślin i zwierząt, lecz ja sama jestem dla
siebie zagadką...
Przechodziłam niepewnym krokiem po szkolnych korytarzach. Szukałam
pokoju, do którego zostałam przydzielona. Korytarz na pierwszym piętrze
był dziwnie pusty. Gdzieś w pobliżu słyszałam muzykę.
”Co ja tu właściwie
robię?” myślałam. Moim jedynym pragnieniem było znalezienie się teraz
w zielonym lesie, zamiast w tym korytarzuo ścianach pomalowanych na pomarańczowo. Idąc powoli doszłam do schodów
prowadzących na kolejne piętro i wspięłam się po nich. Rozglądając się po
drugim piętrze, zauważyłam tam chłopaka stojącego pod ścianą ze
słuchawkami na uszach. Podeszłam do niego, chcąc się zapytać, czy
przypadkiem nie wie, gdzie jest pokój 34? Nie dosłyszał mnie. Nawet nie
zauważył, bo patrzył się w ekran swojego telefonu. Szturchnęłam go.
- Wiesz, może gdzie jest pokój 34? - spytałam głośniej.
Przez chwilę patrzył się na mnie niezrozumiałym wzrokiem, ale po chwili
go olśniło i pokazał drzwi stojące prawie na końcu korytarza, po prawej
stronie.
- Dzięki – powiedziałam, ale on już chyba tego nie dosłyszał, bo znów
zasłonił sobie uszy słuchawkami. Skierowałam się więc we wskazaną stronę,
żeby zostawić tam swoje rzeczy. Ogarnęłam się trochę i założyłam moją
ulubioną bluzę z kapturem. Po piętnastu minutach znowu wyszłam na
korytarz w celu dokładniejszego zwiedzenia szkoły, a zwłaszcza
pobliskich terenów. Chłopak ze słuchawkami wciąż stał w tym samym
miejscu. Gdy koło niego przechodziłam, jakby się ocknął, ściągnął
słuchawki i spytał.
- Jesteś nowa?
- Tak - odpowiedziałam i dokładniej mu się przyjrzałam. Szara bluza,
zmierzwione włosy i ziemista cera. Luzak i osoba spędzająca za dużo
czasu przed ekranem.
- To tak jak ja, jestem Felix, miło mi Cię poznać.
- Alea, mi również - niesamowite, że on czuje się tak swobodnie w nowym środowisku. Ja mam
mętlik w głowie i jedyne, co chcę teraz zrobić, to opuścić ten budynek.
Poprawiłam włosy wychodzące mi spod kaptura.
- Ja już w takim razie nie przeszkadzam. Do zobaczenia! - powiedziałam i odwróciłam się z zamiarem odejścia, ale przede mną pojawiła się
dyrektorka. Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, a potem popatrzyła na
Felixa.
- Może zamiast siedzieć w telefonie, pogadałbyś z koleżanką? - spytała, bo
Felix w krótkim czasie znowu zaczął bawić się telefonem.
- Coś się stało Pani dyrektor? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Ta
pokręciła niedowierzająco głową, a ja stałam sobie cichutko z boku,
czekając, aż pozwoli mi odejść.
- Tak muszę z wami o czymś porozmawiać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz