Gdy tylko Rymasaki dał mi odejść, odbiegłam od niego jak najszybciej.
Jego śmiech przyprawiał mnie o dreszcze. Bałam się go. Nie wiedzieć,
czemu, oczy powoli zapełniały się łzami. Zdecydowanie byłam zbyt
wrażliwa.
Dopiero przed wejściem do szkoły zatrzymałam się i uspokoiłam oddech, hamując przy tym łzy. Jakaś dziewczyna podeszła do mnie i poprosiła, a
właściwie rozkazała mi, żebym zaniosła jej torbę do pokoju. Chciałam
się jakoś sprzeciwić, ale nie miałam odwagi, więc posłusznie wniosłam
niesamowicie ciężką walizkę do budynku. Dziewczyna zaś zajęła się swoimi
sprawami.
"Czy wszystkie dziewczyny tutaj, tak się rządzą?"
Jakimś cudem dociągnęłam torbę na pierwsze piętro, ale na nie było szans bym dała radę wciągnąć ją wyżej. Na piętrze jakieś dzieciaki urządziły sobie imprezę. Na korytarzu stał Ryumasaki i rozganiał towarzystwo. Zastanawiałam się, jak się tu znalazł. Może go przeoczyłam, gdy próbowałam sprzeciwić się tej lasce z dołu. A może jest inna klatka schodowa albo winda. Z chęcią użyłabym tej drugiej. Wzburzony Rymasaki przeszedł przez korytarz, nawet mnie nie zauważając. Pomyślałam sobie, że mógłby mi pomóc to wnieść, choć z drugiej strony, wydawał się nie być w nastroju do tego typu rzeczy. Mimo wszystko, znałam tylko jego i tylko jego mogłam poprosić o pomoc.
Jakimś cudem dociągnęłam torbę na pierwsze piętro, ale na nie było szans bym dała radę wciągnąć ją wyżej. Na piętrze jakieś dzieciaki urządziły sobie imprezę. Na korytarzu stał Ryumasaki i rozganiał towarzystwo. Zastanawiałam się, jak się tu znalazł. Może go przeoczyłam, gdy próbowałam sprzeciwić się tej lasce z dołu. A może jest inna klatka schodowa albo winda. Z chęcią użyłabym tej drugiej. Wzburzony Rymasaki przeszedł przez korytarz, nawet mnie nie zauważając. Pomyślałam sobie, że mógłby mi pomóc to wnieść, choć z drugiej strony, wydawał się nie być w nastroju do tego typu rzeczy. Mimo wszystko, znałam tylko jego i tylko jego mogłam poprosić o pomoc.
- Przepraszam? - zagadnęłam go cienkim głosem. Chłopak odwrócił się wzburzony.
- Czego? - syknął, a po chwili dodał spokojniej. - O co chodzi?
- Pomożesz mi to zanieść? - spytałam nie patrząc na niego. Chłopak stał
chwilę bez ruchu, po czym wziął ode mnie torbę i bez większego wysiłku
zaniósł ją na górę. Trochę tym speszona, potruchtałam za nim.
- Dziękuje - wyjąkałam, gdy postawił walizkę przed odpowiednim pokojem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz