Chyba dziewczyna nie była zadowolona z obecności Kiby, ale czemu?
Przecież on nic jej nie zrobił. Kiba wstał i ocierał się o drzwi.
Ubrałam kapcie i zapięłam mu smycz. Wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy po
schodach. Robiliśmy to bardzo cicho. Wyszłam w końcu z nim ze szkoły i
usiadłam na murku, po czym odpięłam smycz. Wilk natychmiast odbiegł, ale wiedziałam, że tym razem wróci. Musi wrócić.
Jeszcze przez chwilę słyszałam, jak jego pazury ocierają się o ziemię i
wyrzucają w powietrze kamienie. Potem wszystko ucichło i zawiał zimny
wiatr. Patrzyłam w mrok: umiałam patrzeć w ciemnościach, ale utrudniało
mi to światło bijące ze szkoły. A dokładnie z pokoi. W niektórych nadal było jasno. Zaczęło kropić. Podeszłam więc w otwarte drzwi.
Wtedy przybiegł Kiba, na szczęście nie był wcale mokry. Był jakiś taki cały czysty. Zapięłam mu
smycz. Prowadziłam go i
za chwilkę znalazłam się w pokoju, cicho zamykając drzwi. Dziewczyna
nadal była w łazience. Usidłam na łóżku i odpięłam ,,koleżce” smycz.
Wszedł pod łóżko i położył się do legowiska. Przykryłam się kołdrą i
siedziałam, patrząc w okno. Widniał za nim księżyc, śliczny, biały. Wtedy
dziewczyna wyszła, spojrzałam w jej stronę.
- Gdzie jest wilk? – spytała.
- Pod moim łóżkiem, nie masz się o co martwić. Nie będzie ci
przeszkadzał – odparłam. Dziewczyna usiadła na swoim łóżku i
zaczęła rozczesywać włosy. Nie byłam przyzwyczajona do dzielenia z kimś pokoju.
Położyłam się, jednak, i zasnęłam. Zapomniałam poinformować ją o tym, że
wyjeżdżam.
Wstałam, znów, bardzo wcześnie i zaczęłam się pakować. Robiłam to
najciszej, jak potrafiłam. Wilk nadal spał, jak trup. Zamknęłam swoją
walizkę. Następnie wzięłam swoje ubrania i poszłam do łazienki. Umyłam
zęby, ubrałam się i uczesałam włosy. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i wyszłam z łazienki.
Chwyciłam za smycz i uniknęłam ataku Kiby. Wilk wyhamował przed samą
ścianą. Przypięłam mu karabińczyk i wyszłam z nim z pokoju, znów bardzo cicho.
Zeszłam po chodach i skręciłam w kierunku drzwi, a przed szkołą odpięłam go. Kiba znów ruszył, tym razem prosto w las.Szybko zniknął mi z oczu.
Słoneczko oświetlało świat pierwszymi, najcieplejszymi promieniami.
Uśmiechnęłam się. Kiba wrócił szybciej, niż zwykle. Znów czyściutki i
suchy. Jak on to robi?
Przypięłam mu smycz i wróciliśmy do pokoju, gdzie ujrzałam Narumi, siedzącą na łóżku.
- Gdzieś jedziesz? – spytała.
- Wyjeżdżam na specjalną farmę, badać zachowania wilków względem ludzi z
dziedzictwem hamadriady. Projekt szkolny – powiedziałam.
Dziewczyna wydawała się trochę zmieszana. Ja jednak chwyciłam bagaż i wyszłam z nim z pokoju.
- Do zobaczenia! – powiedziałam.
Zaczęłam „walczyć" z bagażem i schodami. Jednak, udało mi się to zrobić
dość sprawnie i wyszłam po jakimś czasie przed szkołę. Usiadłam na
schodach, czekając na transport. Przyjechał samochód, a mężczyzna, który z
niego wyszedł, włożył moją torbę do bagażnika, a ja w tym czasie
wsiadłam z Kibą do samochodu, po czym odjechaliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz