Zatrzymałam się przed szkolnymi drzwiami, przez które dokładnie tydzień
temu opuściłam, żeby towarzyszyć pani dyrektor i Felixowi podczas
wizytacji areny treningowej. Całkiem sporo nauczyłam się przez ten czas.
Teraz już jakoś nie przerażała mnie tak myśl, że jestem tu nowa. Mogłam spokojnie wejść do tej szkoły, trzymając na ramieniu torbę w
zielone i niebieskie cętki.
Felix i pani dyrektor zostali jeszcze na kontroli, ponieważ
pojawiła się pewna komplikacja, przy której obecność Verny Nimensagel
była obowiązkowa. Ja zostałam odesłana z powrotem do szkoły z niewiadomego mi dokładnie powodu.
Rozmyślając tak, udałam się w stronę swojego pokoju, zadziwiająco
cichymi korytarzami. Nie spotkałam po drodze nikogo. Szkoda, bo przecież mam tydzień
zaległości. Będę musiała udać się do Inez, ale jeszcze nie teraz.
Rzuciłam torbę na łóżko i usiadłam ciężko na krześle koło okna, które
wychodziło na szkolny park i położony za ogrodzeniem długowieczny las.
"Jak przyjemnie byłoby teraz udać się do tamtego, cudownego
miejsca" myślałam, jednocześnie kręcąc głową. Nie mogę, jeszcze nie
teraz.
Moje rozmyślania popłynęły w stronę ostatniego tygodnia, kiedy to
okazało się, że Felix nie spędza jednak całego czasu ze swoim
telefonem. Mieliśmy wieczorami całkiem sporo wolnego, więc rozmawialiśmy
często lub graliśmy w karty. Niestety, Felix został z panią dyrektor i nie
będzie go przez najbliższy tydzień.
Rozczesywałam włosy, dalej patrząc się na widoki za oknem. Ile
dowiedziałam się podczas tego tygodnia? Zaczęłam chichotać, kiedy do
głowy przyszło mi lepsze pytanie.
- Ile mam do nadrobienia? - spytałam pustego pokoju, który oczywiście nie mógł mi odpowiedzieć.
Bez dalszego przeciągania tego, co musi i tak nastąpić, szybko
naciągnęłam bluzę i udałam się w stronę pokoju Inez. Idąc korytarzem,
przypomniała mi się pewna rozmowa z Felixem, podczas której okazało
się, że i on wolałby, żeby ściany były zielonej lub błękitnej barwy.
Uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie tej rozmowy. Felix pomógł mi,
nawet o tym nie wiedząc.
Stanęłam przed drzwiami pokoju zastępcy przewodniczącego, wzięłam głęboki oddech i zapukałam lekko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz